Uprzedzenia uczestników należy obiektywnie rozpatrzyć. Tłumaczę, co urząd pracy może zrobić, a czego nie. Przedstawiam też taką metodę korzystania z jego usług, która jest najmniej czasochłonna – w najgorszym wypadku wizyta w urzędzie zajmie jeden dzień – i pozwala włączyć zatrudnionego w nim doradcę do sieci kontaktów budowanej przez uczestnika. Po pierwszej rozmowie powinno się go traktować jak inne osoby, z którymi nawiązano kontakty w sprawie poszukiwania posady. Notatkę ze spotkania wkłada się do przegródki segregatora z napisem „Do sprawdzenia”, a później regularnie kontaktuje się z doradcą telefonicznie. Nawet urzędnik zajmujący się pośrednictwem pracy nie pozostaje obojętny wobec człowieka, który co pewien czas zgłasza się do niego, podkreśla, że bezustannie szuka zatrudnienia, i opowiada o wiążących się z tym wysiłkach. Gdy doradca zorientuje się, że naprawdę pragniemy znaleźć nową posadę, wtedy mamy co najmniej szansę, że zacznie jej dla nas szukać – my zaś musimy dbać tylko o podtrzymywanie kontaktów. Urząd pracy płaci swoim pracownikom właśnie za szukanie pracy dla bezrobotnych – dlaczego nie mielibyśmy umożliwić mu wypełnienie jego zadania?
Uczestnikom polecam również regularne przeglądanie ofert pojawiających się w urzędzie pracy. Uczestnicy wysuwają wprawdzie zastrzeżenia, że zamieszczane tam oferty są już z reguły nieaktualne obiekcje te można łatwo rozproszyć, zauważając, że systematyczne, cotygodniowe przeglądanie ogłoszeń pozwala jednak znaleźć nowe oferty.
Leave a reply